różowa parasolka w deszczu

Czym dla mnie jest fotografowanie?

myśli pozbierać

to nie
dzban malin

wszystkie
jak
krople deszczu

wsiąkają

i
czasem tylko
wracają do nieba
tęczą

Wiersz z tomiku „Kolczyny” Tadeusza Wierzbickiego, o którym już pisałam, pasuje mi jak ulał do moich wakacyjnych przemyśleń – czym dla mnie jest fotografowanie?

Dla większości, fotografowanie to czynność łatwa i przyjemna. Ot, taka  sobie reakcja, prawie fizjologiczna. Ktoś coś widzi, podoba mu się to fotografuję. Wszyscy tak robią, by zawiesić coś w mediach społecznościowych. To już w zasadzie wyćwiczony odruch Pawłowa. Dostajemy nagrodę w postaci lajków i odruch fotografowania nam się utrwala.

Czym dla mnie jest fotografowanie?

Część fotografuje, bo jest to sposób na zarabianie pieniędzy.

Niektórzy się świetnie w tym sposobie fotografowania odnajdują. Według nich dobra fotografia to ta, która się sprzeda. Ze swojego długoletniego doświadczenia wiem, że tak nie jest. Najwyższe ceny osiągnęłam za zdjęcia, które robiłam z zaciśniętymi zębami ze złości, że muszę je zrobić. Wcale nie bawiło mnie portretowanie prezesów różnych firm, którzy nie chcieli zazwyczaj współpracować i dawali niezwykle mało czasu na moją pracę.Według nich fotografia to tylko pstryk i już… Złe te portrety nie były. Według marketingowców i speców od PR były nawet dobre. Ale ja robiłam je tylko dla chleba, z wielkim mozołem i nie nadawałam im jakiegoś specjalnego znaczenia.

Czym dla mnie jest fotografowanie?

Wśród ludzi fotografujących, niekoniecznie zawodowo, zdarzają się i tacy, dla których fotografowanie jest sposobem na dojście ze sobą do ładu, sposobem medytowania. Bo medytować można na wiele sposobów. Można siedzieć bez ruchu i próbować przestać myśleć, zanurzyć się w dźwiękach muzyki i zupełnie w niej roztopić się. Można biegać, uprawiać jogę. Ja jeśli chcę pomedytować biorę jeden aparat z jednym obiektywem i idę na samotny spacer.

Czym dla mnie jest fotografowanie? O czym myślę fotografując? O przysłonie i czasie?

Czym dla mnie jest fotografowanie?

Nie, parametry fotografowania wybieram niejako automatycznie. To kwestia doświadczenia. Początkowo zawsze trudno jest mi znaleźć temat – przecież wszystko już było. Stopniowo jednak przestaję myśleć – przestawiam się na odbiór wrażeń, na piękno tego świata.

Zdarza mi się popaść wręcz w jakiś trans. Tak było pewnego deszczowego dnia na kajakach. Nie popłynęliśmy, ponieważ prognoza pogody zapowiadała ciężką burzę. Poszłam na samotny spacer w deszczu i odpoczęłam przekręcając kilkadziesiąt klatek. Nad pewną kałużą stałam chyba z kilkanaście minut. Czas przestał istnieć. I chyba o to mi chodzi w fotografowaniu. Chcę znaleźć się gdzieś poza czasem, poza bieżącymi wydarzeniami, poza polityką. To rodzaj ucieczki przed światem w nierealność, choć sama fotografia jest przecież jak najbardziej realna.

Zbieram do kupy myśli, zbieram na kupę zdjęcia. Może coś z tego będzie?

Podobne wpisy