Laowa 10-18mm f/4.5-5.6 FE Zoom

Coś niewielkiego na wielkie miasto – Laowa 10-18mm f/4.5-5.6 FE Zoom

Pełnoklatkowy, manualny obiektyw firmy Venus Optics – Laowa 10-18mm f/4.5-5.6 FE Zoom z mocowaniem Sony E zadebiutował na zeszłorocznej Photokinie. Wreszcie jest już w sprzedaży w Polsce. Oto wrażenia ze spotkania bliskiego stopnia.

Chodzenie z Nikonem D800E i szerokokątnym zoomem oznacza dźwiganie około 2 kg

Jeśli chciałam się powłóczyć po polach czy ulicach zabierałam więc lżejszego „soniaka”. Do tej pory jako „coś szerokiego” do Sony a7R używałam stareńkiego Voigtladera Super-Heliar 15 mm f/4.5 z adapterem, jeszcze od analogowej Bessy L, w której padła migawka. Jest leciuteńki, ale nie pokrywa pełnej klatki, więc rozglądam się za takim, który umożliwi mi wykorzystanie tej „pełności”. Lubię robić krajobrazy i oglądać duże wydruki…
Ale chodzenie z Nikonem D800E i szerokokątnym zoomem oznacza dźwiganie w sumie około 2 kg. A przecież zawsze jeszcze jakiś drugi obiektyw się do plecaka wrzuca. Starzeję się, więc ten zestaw zaczął mi ciążyć. Z tego powodu od roku próbuję się przesiąść na system Sony na dobre. Dokupiłam Sony a7 III i zaczynam dobierać sobie obiektywy pod swoje upodobania.

Obiektyw firmy Laowa 10-18mm f/4.5-5.6 FE Zoom swoje waży (0,5 kg bez paru gram) ale to i tak połowa ciężaru zooma nikonowskiego. Jest też gabarytowo o połowę mniejszy. To co dla mnie jest zaletą, dla innych może być wadą, gdyż osiągnięto to kosztem jasności obiektywu. Moje zawodowe doświadczenie fotograficzne z szerokim zoomem to przede wszystkim wnętrza. A to robota spokojna – na statywie. I tak trzeba założyć przysłonę 11, żeby mieć przyzwoitą głębię ostrości, no i niskie ISO dla dobrej zdolności rozdzielczej obrazu, a wtedy czasy naświetlania są rzędu 1/2 sekundy – bez statywu ani rusz. Nie będę więc się bić o jasność, jeśli nie mam zamiaru używać go do reportażu, tylko jak dotychczas do statycznych obrazków. Tym bardziej wystarczy to do krajobrazu – tego klasycznego, jaki i miejskiego. Bardziej istotne od jasności jest zatem dla mnie sprawdzenie obiektywu pod względem dystorsji i aberracji.

Przednia soczewka jest wyraźnie wypukła, nie da się wkręcać filtrów od przodu.

Trzy pierścienie regulacyjne: przysłony, ogniskowej i ostrości pracują z dobrze dobranym oporem. Z lewej strony obudowy mamy srebrny przełącznik, pozwalający wybrać tryb pracy pierścienia przysłony – z kliknięciem lub bezstopniowy. Przesuwa się ze sporym oporem, co zapobiega przypadkowemu przesunięciu. Przednia soczewka jest wyraźnie wypukła. Zatem nie da się wkręcać filtrów od przodu, zresztą nie ma tam nawet gwintu na filtr. Jest tylko na stałe zamontowana metalowa osłona przeciwsłoneczna. Miejsce na filtr, gwint 37 mm, jednak jest, tyle że z tylu obiektywu. Korci mnie żeby kupić taki ND i wybrać się nad morze. Filtry z przodu można zamontować, ale tylko za pomocą adaptera. Póki co testuję ten obiektyw w Warszawie.

Z wiadomości technicznych: kąt widzenia od 102 do 130 stopni, minimalna odległość ogniskowania 15 cm, przysłona 10-listkowa.

W porównaniu do mojego Voitglanedra 15 mm ma nieco większe dystorsje.

Ale bez paniki – w pełni dające się skorygować w Lightroomie. Z aberracjami też moim zdaniem jest nie najgorzej. Dużo zależy od motywu zdjęciowego. Jeśli wybrać sobie coś bliskiego (powiedzmy 30 cm) na pierwszy plan i wtedy przyjrzeć się rogom obrazu, to niestety nie wygląda to dobrze. Zdolność rozdzielcza obrazu leci na łeb na szyję. Ale to przecież normalne. Obiektywy (z wyjątkiem tych makro) są obliczane tak, by najlepsze parametry mają przy nastawie na nieskończoność. Tutaj obiektyw Nikona ma przewagę – rozjechanie się ostrości przy nastawach na bliż jest mniejsze. Tylko czy warto płacić 3-4 krotnie więcej za coś czego się praktycznie nie wykorzystuje. Jakoś w swej karierze fotografa takich zbliżeń szerokim kątem niewiele zrobiłam. A może też po prostu jeszcze nie umiem dobrze korygować tych błędów. Jeśli tematem są rozległe plany to i bez dotykania suwaka korekcji aberracji i dystorsji w Lightroomie jest dobrze!

Trzy wyjścia na spacer z aparatem i już wiem, że to idealny obiektyw dla podróżników i fotografów architektury.

Ręce mi nie odpadły. Mój zestaw nikonowski zniechęcił mnie skutecznie do włóczenia się po mieście z aparatem dla przyjemności. Zabierałam tego zooma tylko do konkretnej roboty, jak musiałam (wnętrza sklepowe). Zestaw Sony a7 III + Laowa 10-18mm f/4.5-5.6 FE Zoom wygląda na interesujące rozwiązanie, bo wręcz do fotografowania miejskich krajobrazów mnie zachęcił. Spróbowałam też zdjęć pod słońce i naprawdę z przenoszeniem kontrastu nie jest źle. Myślę, że ten przesiadka na nowy zestaw jest w pełni uzasadniona i przyniesie mi jeszcze sporo radości ze zdjęć.

Laowa 10-18mm f/4.5-5.6 FE Zoom

Podobne wpisy