Voigtlander super wide heliar 15mm

Voigtlander super wide heliar 15mm f/4.5 aspherical – świetna trójca

Voigtlander super wide heliar 15mm f/4.5 aspherical – 1, 2, 3 – tyle obecnie jest wersji tego obiektywu.

A wszystko zaczęło się w 1999 roku. Pewien pan w dalekiej Japonii powoli zaczyna realizować swoje plany. Mowa o panu Hirofumi Kobayashi obecnym właścicielu marki Cosina. Odkupuje on prawa do marki Voigtlander i zaczyna produkcję tzw. serii Classic. Na rynku mają pojawić się wysokiej jakości obiektywy z gwintem M39 i bagnetem Leica M, 35 mm aparaty fotograficzne: Bessa R, L i T oraz średnioformatowa Bessa III. I tu zaczyna się historia naszego bohatera. Wraz z aparatem Bessa L, jako pierwszy z serii, sprzedawany jest Voigtlander super wide heliar 15mm f/4.5 aspherical.

Właściwie to Voigtlander super wide heliar 15mm f/4.5 aspherical z dedykowanym wizjerem, był głównym elementem tego zestawu.

Aparat Bessa L był dość prostym i tanim urządzeniem, a z czasem okazało się, że i zawodnym. Bardzo szybko się psuł. Ale w dobrych rękach potrafił robić dobre zdjęcia. Obecnie sam aparat można kupić za około 500 zł. A obiektyw z aparatem za około 1600 zł. Jeżeli ktoś planuje taki zakup musi pamiętać o wizjerze, który jest w komplecie, a który sam jest stosunkowo drogi, kosztuje około 600 zł. Wiele osób po prostu sobie go zostawia do nowszych modeli lub sprzedaje oddzielnie.

voigtlander super wide heliar 15mm

Zdjęcia zrobione Voigtlander super wide heliar 15mm f/4.5 aspherical i aparatem Bessa L – fotografie Małgorzata Mikołajczyk.

Pierwsza wersja obiektywu Voigtlander super wide heliar 15mm f/4.5 aspherical to bardzo mikroskopijna jak na dzisiejsze standardy konstrukcja. Wielkością można go porównać do popularnych obecnie obiektywów typu pancake. Ma mocowanie gwintowe M39 i aby go użyć należy zastosować adapter. Ceny są różne, a zależą od wykonania i docelowego aparatu. Najprostsza, aluminiowa przejściówka do aparatów Leica to koszt około kilkudziesięciu złotych.

voigtlander super wide heliar 15mm

Wersja druga obiektywu Voigtlander super wide heliar 15mm f/4.5 aspherical pojawia się na rynku 2009 roku. Jest większa od poprzednika, lekko utyła, a średnica filtra to już 52 mm. Ma bagnet Leica M oraz mechanizm dalmierza. Ponieważ już od przysłony 5,6 głębia ostrości jest całkowita to właściwie nie potrzeby ustawiać ostrości.
Wersja druga przeznaczona była do aparatu Bessa R2, ale z uwagi na mocowanie Leica i brak odpowiednika wśród obiektywów firmowych bardzo szybko zdobyła popularność u „Lajkowców”.

Niestety bardzo częstą bolączką tej wersji są pojawiające się po jakimś czasie luzy na pierścieniu ostrości.

Z uwagi na całkowitą „manualność” i brak elektroniki łatwo to naprawić w serwisie. Kupując Voigtlander super wide heliar 15mm f/4.5 aspherical w wersji drugiej musimy dodatkowo dokupić wizjer, nie jest w zestawie z obiektywem, chyba, że mamy w aparacie wizjer elektroniczny lub live view.

W 2015 roku Voigtlander wprowadza do sprzedaży wersję trzecią tego obiektywu. Dostępne są równolegle dwa mocowania, z bagnetem Leica M oraz Sony E. W wersji Sony E występuje dodatkowy pierścień – przełącznik przesłony w tryb bezstopniowy. To taki ukłon do filmujących.
Obiektyw bardzo „urósł”, w porównaniu do wersji pierwszej, blisko trzy razy. Sama średnica filtra to aż 58 mm, a waga prawie 300 g. Ale dzięki temu udało się zapanować i prawie całkowicie pozbyć głównych wad tego obiektywu, zafarbu na brzegach kadru i mocnego winietowania. O kolorowych zafarbach czyli tzw. „colour shifts” – przebarwienia na brzegach kadru i sposobach ich eliminacji pisałem we wcześniejszym artykule. Ale mam wrażenie, że te modyfikacje wpłynęły na ostrość obrazu. Zdjęcia robione przy pomocy wersji III Heliara są jakby rozmyte? Ale cały czas nie ma w zestawie wizjera i do Leici musi go kupić, nowy kosztuje blisko 800 zł.

Największą zaletą wszystkich wersji Voigtlander super wide heliar 15mm f/4.5 aspherical jest całkowity brak dystorsji.

Nic, zero, żadnych poduszek, wygięć i przegięć. Prawdopodobnie dzięki użyciu w wszystkich modelach soczewek asferycznych?
Biorąc pod uwagę relację jakość, możliwości i cena, są to obecnie najlepsze obiektywy o tej ogniskowej zarówno do aparatów Leica jak i Sony z bagnetem E. Pamiętajmy o jednej ważnej rzeczy. Obiektywy czy osprzęt fotograficzny producentów niezależnych zawsze obarczony jest pewnym błędem uniwersalności i kompromisu. Przy pomocy niewielkich modyfikacji musi pasować do wielu aparatów. Tak jest również w przypadku Voightlanderów. Bardzo różnie „pracują” na różnych matrycach. Poniżej zdjęcia wykonane Leicą M-E, modyfikowana Leica M9 oraz Leicą M10. Widać doskonale różnicę w winietowaniu czy błędach kolorystycznych.

Podobne wpisy